wtorek, 30 lipca 2013

i co wyszło...??

Na tarczyce dostałam-

Euthyrox- najpierw 25, a obecnie 50.  Jedna tabletka rano.

Jeśli chodzi o cukier i insulinę (jak się okazało insulinoodporność) dostałam Siofor 500 potem 800.

To było straszne.. organizm nie lubi tego leku, szczególnie mój żołądek. Wszystko wychodziło i to z 2 stron. Masakra... potem zostałam tylko przy 500. Zapomniałam,  do tego miałam dietę niskocukrową (przez jakiś czas). Jakoś to przetrwałam... Przynajmniej schudłam. To taki pozytywny aspekt :))

No i jeszcze ten testosteron. Dostałam Pabi-dexamethason. Lek sterydowy, ale tylko pół tabletki dziennie.


Brałam te leki przez dłuższy czas. Potem kontrole i badania tych hormonów. I tak w marcu tego roku, czyli po roku, wszystkie wynik w normie. W końcu wszystko uregulowane.. to teraz tylko działać :)) Tak mi się wydawało. 

Po kontroli endokrynolog pokierował mnie do ginekologa, by sprawdzić czy jest owulacja.

Po dwóch cyklach (co u mnie trwało 4 miesiące) okazało się, że nie ma owulacji. Lekarz wystawił lek na wspomaganie owulacji i kazał zastanowić się nad sprawdzeniem drożności jajowodów. 

Po następnym cyklu (w którym brałam lek na wspomaganie owulacji) okazało się, że owulacji nie ma i do tego pojawił się torbiel, więc na razie trzeba przerwać branie tego leku. A jeśli chodzi o to badanie (spr. drożności jajowodów) to zdecydowałam się na laparoskopie. Termin wyznaczony na 21 sierpnia. Akurat po urlopie.

Boję się bardzo... pobytu w szpitalu, samego badania i tego co będzie później. A jak po tym nadal nie uda się mi zajść w ciąże to co...co jeszcze można zrobić??


 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz