czwartek, 29 sierpnia 2013

Wczoraj miałam ściągnięte szwy, nic nie bolało.
Mój lekarz mówi, że następnym razem to mam już przyjść z ciążą. Największe prawdopodobieństwo to trzy pierwsze miesiące. Na razie to muszę powstrzymywać ...ale jeszcze trochę  ;)


Jak tak patrze na mój brzuch (chociaż mam jeszcze strupy) to z tymi bliznami nie będzie źle.

wtorek, 27 sierpnia 2013

Dzień III

Pobudka koło 5,00. Znowu mierzenie ciśnienia, temperatury, pobór krwi. Potem toaleta.

Rano obchód lekarzy i personelu. Wszystko w porządku. Mogę pić, na śniadanie-kleik (okropny).

Mój doktor też się pytał jak się czuję, koło 12,00 mnie zbada i wypisze. Powoli usiadłam, potem wyciągnęli mi cewnik. Po jakiś czasie wstałam do toalety. Nic nie bolało, trochę ciągnęły szwy przy wstawaniu i chodzeniu.
Badanie lekarza- trudno było wejść na fotel do badania, ale dałam radę.

Jajowody obustronnie drożne, jajniki porcelanowe (chyba jednak mam PCOS). Zostało wykonane 

Elektrokauteryzacja jajników- czyli pobudzenie do pracy.

No i wyszłam ze szpitala, oczywiście Paweł po mnie przyjechał.
Jak dobrze było go w końcu zobaczyć ;)
W czwartek- ściągniecie szwów.
Dzień II

Pobudka po 5 godzinie i lewatywa. Potem ciśnienie i temperatura.

Potem okropne godziny czekania...

Mój zabieg miał być drugi. Koło 10 dostałam tabletkę na uspokojenie i kazano mi przebrać się w piżamkę do operacji, potem założenie cewnika i pod kołderkę.
Pojechałam łóżkiem na blok i na sale operacyjną- można się przestraszyć. Pełno monitorów i jakiegoś sprzętu. Anestezjolog i i pozostały personel bardzo miły, żartował sobie trochę to mnie rozluźniło. Ułożono mnie odpowiednio, pozapinało, miałam podłączona kroplówkę. Przyszedł jeszcze mój lekarz spytać się czy wszystko ok i jak się czuje. Potem powdychałam tlenu i podano mi lek i uprzedzono, że zakręci mi się w głowie i później ... nic nie pamiętam.

Potem obudziłam się i spytano się jak się czuję, czułam się dobrze, tylko zimno mi było, więc doktor przykryła mnie kołdrą. Zaraz pojechałam na sale pooperacyjna i pierwsze co zrobiłam to zadzwoniłam do Pawła, że wszystko ok, ze dobrze się czuje. Rozmawiałam jeszcze z mamą i teściową.

Potem odpoczywanie, spanie, kroplówki, pomiary ciśnienia. Nic mnie nie bolało, więc nie miałam nic przeciwbólowego.

Wieczorek był lekarz, sprawdzał brzuch- wszystko było dobrze. Tylko zero jedzenia i picia.
Noc dosyć ciężka, ale to dlatego, że spać nie mogłam. Razem ze mną na sali była ta pani, z która byłam wcześniej i jeszcze jedna pani, która strasznie chrapała i na dodatek gdzieś do 23.00 miła podłączony tlen (wodą bulgotała). Trudno było zasnąć...
Teraz mam chwile spokoju by napisać jak wszystko wyglądało w szpitalu.

Dzień I:


Przyjechałam do szpitala, poszłam do izby przyjęć. Ostatnie spojrzenie na Pawła i zaczęło się. Najpierw spisanie danych i jeszcze z 2 paniami poszłyśmy na odział. Tam badanie ciśnienia i dużo pytań i dokumentów. Pielęgniarki zaprowadziły mnie do sali, tam byłam z jedną panią (koło 60 lat, też miała mieć zabieg następnego dnia z tym samym lekarzem), dobrze, że tylko we dwie byłyśmy, bo innych salach było bo 4,5,6 osób.
Potem czekałam na mojego lekarza- badanie ginekologiczne z usg i podpisanie zgody na zabieg.

Dostałyśmy obiad- zupę z jakby kaszką manną, ale zjadło się. Potem czekanie- to chyba było najgorsze.
Popołudniu dostałyśmy czopek na przeczyszczenie.
Ostatnia rozmowa z Pawłem ;) i spać. W nocy strasznie się kręciłam i spać nie mogłam.

wtorek, 20 sierpnia 2013

To już jutro... Boję się, nie wiem jak to będzie, sama wizyta w szpitalu, czy wszystko będzie dobrze... mam stresa. W sumie pierwszy raz będę w szpitalu (nie licząc własnego porodu).

Mam nadzieje, że wszytko będzie dobrze ;) Trzeba być dobrej myśli.
Koniec urlopu :(


Jutro do szpitala ... ;/

środa, 7 sierpnia 2013

Jest CUDOWANIE !!!!!!

Plaża, słońce i morze ...

Dobrze jest tak odpocząć. Cudownie wygląda Paweł, jak bawi się z Noemi (córka znajomych).
Będzie troskliwym ojcem ;) Kocham Go :*

Wakacje, Wakacje .... ;))))))

piątek, 2 sierpnia 2013