Wczoraj miałam ściągnięte szwy, nic nie bolało.
Mój lekarz mówi, że następnym razem to mam już przyjść z ciążą. Największe prawdopodobieństwo to trzy pierwsze miesiące. Na razie to muszę powstrzymywać ...ale jeszcze trochę ;)
Jak tak patrze na mój brzuch (chociaż mam jeszcze strupy) to z tymi bliznami nie będzie źle.
czwartek, 29 sierpnia 2013
wtorek, 27 sierpnia 2013
Dzień III
Pobudka koło 5,00. Znowu mierzenie ciśnienia, temperatury, pobór krwi. Potem toaleta.
Rano obchód lekarzy i personelu. Wszystko w porządku. Mogę pić, na śniadanie-kleik (okropny).
Mój doktor też się pytał jak się czuję, koło 12,00 mnie zbada i wypisze. Powoli usiadłam, potem wyciągnęli mi cewnik. Po jakiś czasie wstałam do toalety. Nic nie bolało, trochę ciągnęły szwy przy wstawaniu i chodzeniu.
Badanie lekarza- trudno było wejść na fotel do badania, ale dałam radę.
Jajowody obustronnie drożne, jajniki porcelanowe (chyba jednak mam PCOS). Zostało wykonane
Pobudka koło 5,00. Znowu mierzenie ciśnienia, temperatury, pobór krwi. Potem toaleta.
Rano obchód lekarzy i personelu. Wszystko w porządku. Mogę pić, na śniadanie-kleik (okropny).
Mój doktor też się pytał jak się czuję, koło 12,00 mnie zbada i wypisze. Powoli usiadłam, potem wyciągnęli mi cewnik. Po jakiś czasie wstałam do toalety. Nic nie bolało, trochę ciągnęły szwy przy wstawaniu i chodzeniu.
Badanie lekarza- trudno było wejść na fotel do badania, ale dałam radę.
Jajowody obustronnie drożne, jajniki porcelanowe (chyba jednak mam PCOS). Zostało wykonane
Elektrokauteryzacja jajników- czyli pobudzenie do pracy.
No i wyszłam ze szpitala, oczywiście Paweł po mnie przyjechał.
Jak dobrze było go w końcu zobaczyć ;)
W czwartek- ściągniecie szwów.
Dzień II
Pobudka po 5 godzinie i lewatywa. Potem ciśnienie i temperatura.
Potem okropne godziny czekania...
Mój zabieg miał być drugi. Koło 10 dostałam tabletkę na uspokojenie i kazano mi przebrać się w piżamkę do operacji, potem założenie cewnika i pod kołderkę.
Pojechałam łóżkiem na blok i na sale operacyjną- można się przestraszyć. Pełno monitorów i jakiegoś sprzętu. Anestezjolog i i pozostały personel bardzo miły, żartował sobie trochę to mnie rozluźniło. Ułożono mnie odpowiednio, pozapinało, miałam podłączona kroplówkę. Przyszedł jeszcze mój lekarz spytać się czy wszystko ok i jak się czuje. Potem powdychałam tlenu i podano mi lek i uprzedzono, że zakręci mi się w głowie i później ... nic nie pamiętam.
Potem obudziłam się i spytano się jak się czuję, czułam się dobrze, tylko zimno mi było, więc doktor przykryła mnie kołdrą. Zaraz pojechałam na sale pooperacyjna i pierwsze co zrobiłam to zadzwoniłam do Pawła, że wszystko ok, ze dobrze się czuje. Rozmawiałam jeszcze z mamą i teściową.
Potem odpoczywanie, spanie, kroplówki, pomiary ciśnienia. Nic mnie nie bolało, więc nie miałam nic przeciwbólowego.
Wieczorek był lekarz, sprawdzał brzuch- wszystko było dobrze. Tylko zero jedzenia i picia.
Noc dosyć ciężka, ale to dlatego, że spać nie mogłam. Razem ze mną na sali była ta pani, z która byłam wcześniej i jeszcze jedna pani, która strasznie chrapała i na dodatek gdzieś do 23.00 miła podłączony tlen (wodą bulgotała). Trudno było zasnąć...
Pobudka po 5 godzinie i lewatywa. Potem ciśnienie i temperatura.
Potem okropne godziny czekania...
Mój zabieg miał być drugi. Koło 10 dostałam tabletkę na uspokojenie i kazano mi przebrać się w piżamkę do operacji, potem założenie cewnika i pod kołderkę.
Pojechałam łóżkiem na blok i na sale operacyjną- można się przestraszyć. Pełno monitorów i jakiegoś sprzętu. Anestezjolog i i pozostały personel bardzo miły, żartował sobie trochę to mnie rozluźniło. Ułożono mnie odpowiednio, pozapinało, miałam podłączona kroplówkę. Przyszedł jeszcze mój lekarz spytać się czy wszystko ok i jak się czuje. Potem powdychałam tlenu i podano mi lek i uprzedzono, że zakręci mi się w głowie i później ... nic nie pamiętam.
Potem obudziłam się i spytano się jak się czuję, czułam się dobrze, tylko zimno mi było, więc doktor przykryła mnie kołdrą. Zaraz pojechałam na sale pooperacyjna i pierwsze co zrobiłam to zadzwoniłam do Pawła, że wszystko ok, ze dobrze się czuje. Rozmawiałam jeszcze z mamą i teściową.
Potem odpoczywanie, spanie, kroplówki, pomiary ciśnienia. Nic mnie nie bolało, więc nie miałam nic przeciwbólowego.
Wieczorek był lekarz, sprawdzał brzuch- wszystko było dobrze. Tylko zero jedzenia i picia.
Noc dosyć ciężka, ale to dlatego, że spać nie mogłam. Razem ze mną na sali była ta pani, z która byłam wcześniej i jeszcze jedna pani, która strasznie chrapała i na dodatek gdzieś do 23.00 miła podłączony tlen (wodą bulgotała). Trudno było zasnąć...
Teraz mam chwile spokoju by napisać jak wszystko wyglądało w szpitalu.
Dzień I:
Przyjechałam do szpitala, poszłam do izby przyjęć. Ostatnie spojrzenie na Pawła i zaczęło się. Najpierw spisanie danych i jeszcze z 2 paniami poszłyśmy na odział. Tam badanie ciśnienia i dużo pytań i dokumentów. Pielęgniarki zaprowadziły mnie do sali, tam byłam z jedną panią (koło 60 lat, też miała mieć zabieg następnego dnia z tym samym lekarzem), dobrze, że tylko we dwie byłyśmy, bo innych salach było bo 4,5,6 osób.
Potem czekałam na mojego lekarza- badanie ginekologiczne z usg i podpisanie zgody na zabieg.
Dostałyśmy obiad- zupę z jakby kaszką manną, ale zjadło się. Potem czekanie- to chyba było najgorsze.
Popołudniu dostałyśmy czopek na przeczyszczenie.
Ostatnia rozmowa z Pawłem ;) i spać. W nocy strasznie się kręciłam i spać nie mogłam.
Dzień I:
Przyjechałam do szpitala, poszłam do izby przyjęć. Ostatnie spojrzenie na Pawła i zaczęło się. Najpierw spisanie danych i jeszcze z 2 paniami poszłyśmy na odział. Tam badanie ciśnienia i dużo pytań i dokumentów. Pielęgniarki zaprowadziły mnie do sali, tam byłam z jedną panią (koło 60 lat, też miała mieć zabieg następnego dnia z tym samym lekarzem), dobrze, że tylko we dwie byłyśmy, bo innych salach było bo 4,5,6 osób.
Potem czekałam na mojego lekarza- badanie ginekologiczne z usg i podpisanie zgody na zabieg.
Dostałyśmy obiad- zupę z jakby kaszką manną, ale zjadło się. Potem czekanie- to chyba było najgorsze.
Popołudniu dostałyśmy czopek na przeczyszczenie.
Ostatnia rozmowa z Pawłem ;) i spać. W nocy strasznie się kręciłam i spać nie mogłam.
wtorek, 20 sierpnia 2013
środa, 7 sierpnia 2013
Subskrybuj:
Posty (Atom)