wtorek, 27 sierpnia 2013

Dzień II

Pobudka po 5 godzinie i lewatywa. Potem ciśnienie i temperatura.

Potem okropne godziny czekania...

Mój zabieg miał być drugi. Koło 10 dostałam tabletkę na uspokojenie i kazano mi przebrać się w piżamkę do operacji, potem założenie cewnika i pod kołderkę.
Pojechałam łóżkiem na blok i na sale operacyjną- można się przestraszyć. Pełno monitorów i jakiegoś sprzętu. Anestezjolog i i pozostały personel bardzo miły, żartował sobie trochę to mnie rozluźniło. Ułożono mnie odpowiednio, pozapinało, miałam podłączona kroplówkę. Przyszedł jeszcze mój lekarz spytać się czy wszystko ok i jak się czuje. Potem powdychałam tlenu i podano mi lek i uprzedzono, że zakręci mi się w głowie i później ... nic nie pamiętam.

Potem obudziłam się i spytano się jak się czuję, czułam się dobrze, tylko zimno mi było, więc doktor przykryła mnie kołdrą. Zaraz pojechałam na sale pooperacyjna i pierwsze co zrobiłam to zadzwoniłam do Pawła, że wszystko ok, ze dobrze się czuje. Rozmawiałam jeszcze z mamą i teściową.

Potem odpoczywanie, spanie, kroplówki, pomiary ciśnienia. Nic mnie nie bolało, więc nie miałam nic przeciwbólowego.

Wieczorek był lekarz, sprawdzał brzuch- wszystko było dobrze. Tylko zero jedzenia i picia.
Noc dosyć ciężka, ale to dlatego, że spać nie mogłam. Razem ze mną na sali była ta pani, z która byłam wcześniej i jeszcze jedna pani, która strasznie chrapała i na dodatek gdzieś do 23.00 miła podłączony tlen (wodą bulgotała). Trudno było zasnąć...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz